Strony

wtorek, 5 kwietnia 2011

Świeże pesto bazyliowe i Paulo Coelho

Chociaż dział z polskimi książkami w bibliotece na Halkett Place jest bardzo ograniczony, od czasu do czasu wpada mi tam w ręce ciekawa pozycja, która potrafi skoncentrować całą moją uwagę i wyrwać mnie z rzeczywistości na kilka dni.
Paulo Coelho i jego twórczość nigdy nie były mi szczególnie bliske. Może dlatego, że problematyka poruszana w jego książkach wydawała mi się zawsze za trudna, za wzniosła i za bardzo uduchowiona. A może dlatego, że w czasach licealnych Coelho był modą, czymś co powinno się było znać, żeby zaistnieć towarzysko w kręgach ludzi interesujących się literaturą, filozofią i dumaniem nad sensem życia - często przy kuflu wygazowanego piwa...
Ostatnio, zupełnie przez przypadek, wpadła mi w ręce "Czarownica z Portobello" jego autorstwa, której to recenzja (w obliczu "Rachunkowości po angielsku" i "Pamiętnika z Powstania Warszawskiego" stojących na tej samej bibliotecznej półce) zapowiadała się wyjątkowo obiecująco.
W książce można znaleźć wszystko: pogańskie kulty, New Age, popularny ostatnio kult Bogini Matki oraz chrześcijaństwo - spłycone do granic możliwości i opanowane przez poprawnych społecznie fanatyków. Mamy tu także do czynienia z feminizmem i psychoanalizą głównej bohaterki, która wciąż poszukuje sensu życia, chcąc tym samym pokazać czytelnikowi, że watro być nietuzinkowym, odmiennym i żyć w zgodzie z samym sobą - często wbrew zdrowemu rozsądkowi.
Coelho próbuje ukazać miłość, która nadaje sens wszystkiemu, inność, która ma stać się celem w osiągnięciu wewnętrznego szczęścia i codzienność, która pozwala poradzić sobie z życiową rutyną.
Książka porusza trudne problemy, które są cechą charakterystyczną pisarza, ale łatwy język i zwarta forma powodują, że czytą się ją jednym tchem.

Chcę dziś zaproponować coś równie dobrego jak "Czarownica z Portobello" , coś szybkiego, prostego i niebywale smacznego.



Bazyliowe pesto

Składniki:
1 duży pęczek bazylii,
1-2 ząbki czosnku,
30 g startego parmezanu,
30 g orzeszków piniowych,
30 g pestek słonecznika,
70 ml olivy,
sok z cytryny (do smaku),
sól (do smaku).

Z bazylii odciąć twarde łodygi.
Dodać czosnek, parmezan, orzeszki i słonecznik.
Dodać olivę i wszystko razem zmiksować na gładką masę.
Doprawić do smaku sokiem z cytryny i solą.

Podawać z makaronem jako danie głowne, bądź jako dodatek do sałatek i zimnych przekąsek (np. pomidorów z mozarellą).

8 komentarzy:

  1. 30 g orzeszków penne? A nie piniowych? Penne to rodzaj makaronu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pesto wygląda wyśmienicie, uwielbiam jego kolor.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pesto pyszne na pewno, takie wiosennie zielone :] Coelho...hmm...dla mnie też wydawał się zbyt trudnym pisarzem, ale jakoś się przełamałam i w sumie nie żałuję :] świetny pisarz. Ostatnio nawet dostałam jego autograf na zdjęciu :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Odnośnie Coelho to strzal w dziesiatke, ze w naszych czasach licealnych byl to kult....
    a pesto hmm inny sposob przygotowania od mojego ale sprobuje, buziaczki :*:*
    Fajne, ze cos skrabnelas, bo stesknilam sie juz za wpisami :*

    OdpowiedzUsuń
  5. linn_linn dzięki za spostrzegawczość:)już wrzucam post do edycji:)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne pesto:) uwielbiam:) a Coelho cudownie się czyta:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. piękny kolor ma Twoje pesto! taki cudownie zielony, wiosenny!

    OdpowiedzUsuń