Pamiętam jak mama tłumaczyła mi różnice między rodzajami mięs dodawanymi do zupy, jak pokazywała mi, jak do tej samej zupy, wlewać śmietanę żeby się nie zważyła i jak uczyła sklejania pierogów żeby nie rozleciały się we wrzątku...
Zaczęłam przypominać sobie swoje pierwsze kulinarne podboje. Murzynek...który był moim ciastem popisowym w czasach liceum, leczo - na które przepis dostałam od znajomej, a którym katowałam całą rodzinę w pewne lato - kiedy to cukinia na rynku była śmiesznie tania.
Każdy przepis i każda strona w zeszycie coś znaczyła, odmierzyła jakiś okres w moim życiu. I tak czasy kiedy nie jadłam mięsa obfitują w zeszycie racuchami, kopytkami i wszystkimi możliwymi do zjedzenia potrawami mącznymi. Póżniej w przepisach dużo jest zapiekanek, serów i pikantności pod każdą postacią. Ostanie zapiski w zeszycie to w przeważającej mierze ciasta, desery i słodkości...
Zaczynając więc tam gdzie skończyłam sięgam do owych słodkości, które wzbogacam jednak ostrym smakiem imbiru, aby nie było tak zupełnie cukierkowo. Zatem ciasto gruszkowe z imbirem, które z dodatkiem brązowego cukru smakuje po prostu wyśmienicie...
Prawie tak jak wtedy gdy zachwycona jego smakiem zapisywałam przepis w moim niebieskim zeszycie...
Ciasto gruszkowo-imbirowe:


200g masła (w temperaturze pokojowej),
175g cukru brązowego (plus cukier do posypania gruszek ),
175g mąki pszennej (przesianej),
3 łyżki zmielonego imbiru,
3 jajka (roztrzepane),
450g gruszek (bez skórki i pestek - pokrojonych w cienkie plasterki)
Masło, mąkę, cukier, imbir i jajka ubić mikserem na jednolitą masę, którą następnie należy przelać do formy (o wymiarach 22cm - wcześniej wysmarowanej masłem i wysypanej mąką). Następnie wyrównać wierzch ciasta, ułożyć na nim plasterki gruszek i całość obsypać brązowym cukrem (w ilości około łyżki stołowej).
Wierz ciasta przed upieczeniem obsypać wiórkami masła i całość piec w temperaturze 180 stopni C - przez około 40 minut. Piec do momentu aż ciasto będzie się ugniatać pod dlikatnym naciskiem.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz