Nie zastanawiając się dłużej znalazłam przepis i już po godzinie na talerzu pojawiły się złociste, chrupiące cantuccini, które tak jak obiecywał artykuł w gazecie wyśmienicie pasowały do popołudniowej kawki.

Składniki na 13 sztuk ciasteczek:
1 szklanka mąki pszennej,
1 jajko,
100g drobnego cukru (ja użyłam light brown),
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego,
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
100 g całych migdałów ( ja użyłam 100 g płatków migdałowych).
Jajko (całe) ubić razem z cukrem. Dodać łyżeczkę ekstraktu waniliowego oraz mąkę (wymieszaną wcześniej z proszkiem do pieczenia). Do tak powstałej masy dodać migdały ( w moim przypadku płatki migdałowe) i uformować podłużny wałeczek o długości około 20 cm. Ciasto będzie dość klejące więc wcześniej najlepiej oprószyć blaszkę do pieczenia mąką.
Piec w temperturze 175 stopni C przez 25 minut aż wałeczek będzie lekko twardawy i rumiany. Odstawić do wystygniecia po czym pokroić go na ukośne kromeczki o grubości około 1 cm, które ponownie należy włożyć do piekarnika (o temperaturze 180 stopni C) na kolejne 15 minut. W połowie pieczenia po około 8 minutach należy odwrócić kromeczki na drugą stronę.
Tak powstałe ciasteczka można przechowywać w szczelnym pojemniku przez dłuższy czas.

uwielbiam czytać twojego bloga... ostatnio się nawet wzruszyłam:* już nie mogę się doczekać jak będziemy sobie siadać wszyscy razem przy Twoich wypiekach, kanapeczkach i winku...:*
OdpowiedzUsuń